Ciemna strona wydawania książek, inby w social mediach, cancel culture, kwestie tożsamości kulturowej, rasizmu i przywłaszczenia – „Yellowface” Rebecci F. Kuang to pokręcona i pełna dram historia, od której nie sposób się oderwać.
Athena i June poznały się na studiach. Obydwie pragnęły zostać pisarkami, ale po zdobyciu dyplomów ich kariery potoczyły się skrajnie inaczej. Athenę ogłoszono „nadzieją literatury” i „głosem pokolenia” , napisała trzy rewelacyjnie sprzedające się powieści, a Netflix właśnie kupił prawa do ekranizacji jednej z nich. Natomiast debiutancka (i jedyna) powieść June przeszła zupełnie bez echa. June cierpi i zazdrości Athenie, więc, gdy Athena niespodziewanie umiera (!!!) na oczach June zostawiając na biurku rękopis swojej najnowszej, epickiej powieści, June…. zgrania go do torby. A potem wydaje powieść Atheny jako swoją. Tylko jak daleko posunie się, żeby utrzymać swoje oszustwo w tajemnicy?
Na spotkaniu klubowym rozmawiałyśmy głownie o June i jej obsesji na punkcie Atheny, braku pewności siebie, i dążeniu do sukcesu dosłownie za wszelką cenę. „Yellowface” Rebecci F. Kuang wzbudziło w nas skrajne emocje, niektóre z nas nie mogły się oderwać od lektury, inne miały ochotę rzucić książkę w kąt. Zgodziłyśmy się jednak, że historia June porusza dużo ważnych tematów współczesnego świata wydawniczego i rzeczywistości social mediów i prowokuje do dyskusji m.in. o tym jak radzić sobie z hejtem w sieci i kto (albo co) ma wpływ na to, jakie historie „mamy prawo” opowiadać.
Wydawnictwo Fabryka Słów
4 komentarze
Joanna · mar 2024 o 11:01 am
Przeczytałam w ekspresowym tempie, tak mnie ta powieść wciągnęła. Zaczyna się z przytupem. Dwie koleżanki spotykają się wieczorem w barze a potem impreza przenosi się do mieszkania jednej z nich. Postanawiają zrobić wyścigi która zje najwięcej naleśników. Niestety jeden z nich utknął w gardle Ateny i zmarła na oczach koleżanki, która starała się jej pomóc aczkolwiek bezskutecznie.
Zszokowana June chyba nie była aż tak bardzo przerażona skoro miała czas zabrać z biurka koleżanki jej najnowszą powieść.
Zbiór tekstów okazał się być jedynie zarysem książki więc June dopisała brakujące elementy poprawiła to co było już zrobione i pokazała agentowi . Nie przyznała się jednak do tego, że to Athena jest pomysłodawczynią książki. Opublikowała ją pod swoim nazwiskiem i tu zaczyna się właściwa akcja powieści.
Obserwujemy jak działa rynek wydawniczy, czym się kieruje w doborze tematów i autorów. Obserwujemy działania mediów a zwłaszcza social mediów który jest bezwzględny, bezrefleksyjny, nieprzewidywalny i niebezpieczny. June popada w tarapaty akcja toczy się bardzo szybkim tempie nawet nie wiem kiedy „połknęłam” ponad 420 stron powieści.
Wiele osób drażni główna bohaterka. Mnie nie.
Mam wrażenie, że wszystkie postaci w książce są sobie wrogami. Nie ma tu żadnych życzliwych osób, nawet stosunki rodzinne nie należą do serdecznych. June po prostu chce odnieść sukces jako autorka bestselleru. Według niej nie zrobiła nic złego. Przecież nie zabiła koleżanki, niedokończona książka by się zmarnowała sama włożyła w nią dużo pracy i talentu. Uznała więc że jest jej.
June nie widzi w swoim postępowaniu nic złego i chociaż tego nie pochwalam to potrafię zrozumieć ten punkt widzenia. Zapewne gdyby wiedziała jakimi prawami rządzi się świat social mediów nie zrobiłaby tego błędu. Ale przecież takie rzeczy zdarzają się innym, nigdy nam.
Książka napisana jest szybkim, wciągającym językiem, bardzo bliskim współczesnemu światu. Czyta się ją znakomicie. Polecam nie tylko zainteresowanym wydawaniem swoich książek 😉
Anna Jadwiga Matelska · maj 2024 o 10:27 pm
Rebecca F. Kuang jest moim zdaniem jedną z najciekawszych współczesnych pisarek, jeśli chodzi o literaturę rozrywkową w USA. Imponuje mi tym, że nie daje się zaszufladkować i każdy jej projekt jest zupełnie inny. Najpierw były „Wojny Makowe” – klasyczna fantastyka, choć oczywiście inspirowana mocno chińską historią i duchowością. Potem „Babbel”, który podzielił czytelników – dla jednych epicka epopeja poruszająca tematykę kolonialnego wyzysku, a także wchodząca głęboko w świat translatorski, dla drugich – nudna i przegadana cegła. Mi było bliżej do tych pierwszych, ale słuchałam „Babbla” w dość specyficznym okresie, na początku ciąży, kiedy dręczyły mnie straszliwe mdłości. I co ciekawe, mój mózg jakoś tak sobie to skorelował, że przez długi czas odrzucało mnie od kolejnej książki Kuang. W końcu się przemogłam i nie żałuję, bo „Yellowface” podoba mi się chyba najbardziej z dotychczasowej twórczości autorki.
Tym razem mamy do czynienia z dość krókim i wartkim thrillerem wydawniczym – czy istnieje taki gatunek? Cóż, skoro mamy thriller polityczny, to czemu nie ???? Tu akcja dzieje się w świecie pisarzy i wydawców. Zaczyna się z grubej rury, bo od śmierci, a potem jest tylko coraz intensywniej.
Mamy dwie główne bohaterki, z których Athena – szalenie utalentowana pisarka chińskiego pochodzenia, kobieta sukcesu – umiera na samym początku książki na skutek nieszczęśliwego wypadku. Jest przy tym obecna jej przyjaciółka, June, która jest jednoczesnie narratorką opowieści. June również ma za sobą debiut pisarski, niestety dużo mniej udany i ogólnie żyje w cieniu Atheny. Korzystając z okazji, June kradnie z mieszkania rękopis najnowszej książki Atheny, a następnie go wydaje pod własnym nazwiskiem.
Przez całą ksiażkę zastanawiamy się razem z narratorką, czy prawda wyjdzie na jaw – cały ten wątek zbudowany jest z dużym napięciem. Ale oczywiście jak na Kuang przystało, „Yellowface” to przede wszystkim książka mocno ideologiczna poruszająca cały szereg zagadnień – rasizmu w wielu wymiarach, zawłaszczenia kulturowego, politycznej poprawności, cancel culture, popkulturowego i sprzedażowego wykorzystywania mniejszości, internetowego hejtu, social mediowych nagonek itp itd. Jednym z ciekawszych pytań postawionych w książce jest: kto może opowiadać czyją historię? Czy biała June powinna wydawać książkę o losach chińskich robotników w czasie I wojny światowej (nawet jakby ją sama napisała od zera)? A czy mogłaby ją w sumie wydać uprzywilejowana Athena, pochodząca z bogatych warstw społecznych, nie mająca z rzeczonymi robotnikami wcale o wiele więcej wspólnego poza narodowością?
Oczywiście „Yellowface” to też przede wszystkim bardzo szeroki i krytyczny obraz amerykańskiego rynku wydawniczego. Pracowałam trochę w Polsce w branży wydawniczej, więc wiem, że u nas wygląda to jednak mocno inaczej, choć oczywiście polski rynek ksiażki ma swoje patologie i problemy. Niemniej jednak ten wgląd w amerykańskie realia jest bardzo ciekawy.
Choć książka jest jak wspomniałam mocno ideowa, nie jest aż tak łopatologiczna i dydaktyczna jak „Babbel”. Nie ma sztywnego podziału na „złych białych” i „dobrych kolorowych”, nie ma jednoznacznie postawionych tez. Poznajemy tutaj argumenty różnych stron, zwłaszcza że narratorką jest biała June, która owszem jest „lekką” rasistską (ma poglądy typowe dla tej grupy, która pisze „jestem tolerancyjna, ALE…”), ale w pewnym sensie sama jest też tutaj ofiarą i w niejednym momencie budzi współczucie czytelniczki. Bardzo ciekawa jest też postać Atheny, która oczywiście jest auto-insertem Rebeki Kuang, przedstawiona z dużą dawką autoironii. Trzeba mieć tupet, żeby opisać siebie samą w ksiażce jako postać zaje*iście atrakcyjną, zajebiście utalentowaną, ale też uprzywilejowaną i wkurzającą wszystkich naokoło. Ja to szanuję
.
To nie jest jakaś super pogłębiona literatura, raczej rozrywkowe czytadło, ale stawiające wiele ciekawych pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi. Do tego jest to bardzo sprawnie napisane, czyta się super szybko i trzyma w napięciu do samego końca.
Biorąc pod uwagę, że Kuang ma dopiero 27 lat, jestem mega ciekawa co jeszcze nam pokaże. Z każdą swoją książka zdobywa coraz więcej mojej uwagi i uznania
Marta Kubiak · gru 2024 o 12:17 pm
Historia pisarki, która wzbudziła emocje. Dla mnie była to opowieść o obsesji na punkcie odniesienia sukcesu. Podobał mi się wątek pokazania procesu wydawania książki, takie zajrzenie za kulisy branży wydawniczej.
Aleksandra Konstanciuk · sty 2025 o 2:04 pm
Jak skutecznie pozbyć się wyrzutów sumienia i zachłysnąć się sukcesem z podświadomością, która ciągle o czymś nam przypomina.
Juniper była przy śmierci swojej przyjaciółki, bardzo zdolnej pisarki, którą świetnie się czytało, miała lekkie pióro, osobowość i osiągnięcia oraz życie, którego pragnęła nasza główna bohaterka. Gdy pechowo umiera, June wie, że dziewczyna pozostawiła po sobie wielką powieść i nie może pozwolić na jej zmarnowanie, staje więc przed życiową szansą i wydaje ją po swoim nazwiskiem i w końcu jest kimś, kim pragnęła być zawsze.
Tylko jak powtórzyć sukces? Jak nie dać po sobie poznać prawdziwych wydarzeń? Co gdy ktoś nabiera podejrzeń o kłamstwie?
W pierwszoosobowej formie dzięki Juniper wchodzimy w amerykański rynek wydawniczy, a że autorka – Rebecca F. Kuang miała już na swoim koncie parę książek to naprawdę dobrze się to odbiera. Marketing, plusy i minusy, sekrety i kompromisy, na które trzeba się godzić, poznajemy wszystko od środka. Fantastyczne w tej powieści, z wątkiem obyczajowym, dramatem, thrillerem i kryminalnym jest to, że bardzo ludzka emocja, jak zazdrość pokazana na początku w sposób zdrowy, zmienia dziewczynę przez strach i zawiść w kogoś kto sobie wcale z tym nie radzi.
Zmieniałam podejście do June parę razy, autorka świetnie stworzyła jej portret psychologiczny, potrafiła bardzo irytować, a czytelnik i tak jej współczuł. Nikt, nigdzie nie jest anonimy, wszystko wyjdzie, a hejt w mediach społecznościowych jest czymś obrzydliwym (podobnie jak kradzież czyjejś pracy – pamiętajmy).
Dobra fabuła, mocne wątki, „Yellowface” ma w sobie coś co bardzo przyciąga i chętnie się czyta, polecam.