Napisana z ogromnym poszanowaniem natury „Wyspa zaginionych drzew” Elif Shafak to opowieść o miłości, przynależności i traumie pokoleniowej, która zaczyna się w latach ’70- tych na rozdartym turecko-greckim konfliktem Cyprze. 

Jednym z głównych wątków „Wyspa zaginionych drzew” jest miłości Greka Kostasa i Turczynki Defne, którzy poznają się i zakochują w sobie tuż przed zamachem stanu na Cyprze. Drugi to skok w przyszłość i historia 16-letniej Ady, córki Kostasa i Defne, wychowanej w Wielkiej Brytanii w odcięciu reszty rodziny, cypryjskich korzeni i konfliktu, który podzielił wyspę.

Podczas spotkania Klubu rozmawiałyśmy o dorastaniu bez wiedzy o miejscu z którego pochodzimy. Zastanawiałyśmy czy nowe życie to zawsze niezapisana, czysta karta i czy możliwe jest wychować się w oderwaniu od doświadczeń rodziców. Omówiłyśmy wątki „Wyspy zaginionych drzew”, które zrobiły na nas największe wrażenie: relacji Ady z ciotką, miłości Kostasa i Defne, i wrażliwości na otaczający nas świat roślin i zwierząt. Zastanawiałyśmy się również nad zakończeniem, bo klamra, na którą zdecydowała się autorka wywoła w Klubowiczkach mieszane uczucia.

Wydawnictwo Poznańskie

tłumaczenie Natalia Wiśniewska

Kategorie: 2023

3 komentarze

Joanna · sty 2024 o 4:36 pm

Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki. To dla takich pozycji ludzie tracą głowę i stają się nałogowymi czytelnikami.

Widziałam kiedyś taki slogan reklamowy: książki nie gryzą, połykają w całości. To było na pewno o Wyspie Zaginionych Drzew Elif Shafak ?

Trzeba mieć niezwykły talent pisarski i ogromną wiedzę na temat historii, przyrody żeby napisać takie dzieło. Akcja dzieje się w trzech strefach czasowych. Lata 70 te. ,początek XXI wieku i czasy nam współczesne. Poznajemy historię trudnej miłości Greka i Turczynki na Cyprze, gdzie pochodzenie ma ogromne znaczenie. Mówią o sobie: Wyspiarze by nie dotykać różnic jakie ich dzielą. Nawet ich córka ma na imię Ada co znaczy Wyspa w języku tureckim.

Ale ludzie to nie wszystko. Opowieść komentuje drzewo figowe, które przybliża nam niezwykły świat zwierząt i roślin. Jest stuletnim mędrcem, narratorem, cichym świadkiem. To dzięki niemu historia splata się ze sobą w całość.

„Nauczyłam się jednego: wszędzie tam, gdzie panują dotkliwe podziały i wojna nie ma wygranych, zarówno w ludzkim kręgu jak i poza nim”

Elif Shafak zadaje sporo pytań, a za pomocą figi wnosi wiele cennych spostrzeżeń. A wszystko napisane tak pięknym językiem, że ciężko było się od niej oderwać. Snuła się delikatnie niczym mgła między konarami drzew.

Jestem pełna podziwu dla autorki, która zachowała doskonałą równowagę między faktami, fikcją, edukacja i powieścią. To jest bardzo ważna pozycja w mojej biblioteczne. Chcę więcej czytać dzieł tej autorki.

W Klubie Czułej Czytelniczki @aleksmakulska proponuje nam doskonałe pozycje ale myślę, że jest to najlepsza książka jak czytałam od lat ❤️

Magdalena Giedrojć · lut 2024 o 11:25 am

Nie można żyć bez korzeni – Elif Shafak, Wyspa zaginionych drzew

Wiele już o tej książce powiedziano i napisano. Jak zwykle w przypadku książek Elif Shafak przez media przetoczyła się fala zachwytu i dyskusji, w których niemal wszyscy byli „za”. Podziw budzi zarówno historia, jak i sposób jej opowiedzenia. Ale w przypadku dzieł naprawdę dobrych, a uważam, że „Wyspa zaginionych drzew” do nich należy, problem polega na tym, że nie da się ich streścić w kilku zdaniach i ocenić w kilku słowach. Takie książki nie poddają się prostej klasyfikacji, stawiają opór przy analizach, mylą tropy i wiodą na manowce zawsze wtedy, kiedy chce się je zamknąć w prostej formule recenzenckiej.

To historia wyspy, która jest jednocześnie piekłem i niebem. Cypr od stuleci żyje w rozerwaniu, szarpany przez wewnętrzne konflikty grecko-tureckie. Wszyscy marzą tam o pokoju, ale dziś nikt już nie wierzy, że tę ogromną przepaść uda się kiedyś zasypać. Próbowano, naprawdę próbowano. Wielokrotnie. Pomagała społeczność międzynarodowa, Grecy z Turkami siadali do stołu i ustalali, jak ma wyglądać lepszy świat. I wydawało się, że w końcu się udało. A potem wystarczała iskra, by ogień wojny znów wybuchał. W 1974 roku doszło do wielkiego rozłamu, ogromnej tragedii, w której wszyscy okazali się przegrani. Rozdzielono rodziny, zniszczono ich domy, zamordowano tysiące ludzi. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało, gdzie zostali pochowani. Turcy z wyspy musieli przeprowadzić się na północ, Grekom kazano iść na południe, między nimi powstała pustka bez nadziei. Historię spowiła mgła, próbowano zapomnieć, zbudować przyszłość na nowo. Ale nie da się żyć bez korzeni, tragedia wciąż była w ludziach. Jest w nich nadal, towarzyszy kolejnym pokoleniom.

Kiedy Grek pokochał Turczynkę, ich miłość nie miała szans. Próbowali z nią walczyć, minęły lata, nim zrozumieli, że nie potrafią żyć bez siebie. Uciekają z wyspy i budują nowe życie. Ale nie można żyć bez korzeni, przeszłość wciąż jest w ich sercach i głowach. Chcą chronić swoją córkę przed ich wspólną traumą, więc przemilczają prawdę. Ale nie można żyć bez korzeni, ich cierpienie pojawia się w córce, która nie jest świadoma, co się z nią dzieje. I jest to dla niej podwójnie trudne.

W tej historii jest też drzewo. Ficus carica, drzewo figowe, które jest świadkiem cypryjskiej traumy. Uczestniczy w tej historii, zna smak miłości i utraty, widziało śmierć, rozmawiało z ludźmi i zwierzętami. Uciekający Grek zabrał jedną gałąź ze sobą i zasadził ją na obcej ziemi. Od tej pory figa jest drzewem emigrantem, ale w jej drzewnej duszy wciąż kryją się cypryjskie historie, cypryjskie uczucia i cypryjska tęsknota. Przyroda pamięta dłużej. Przyroda świetnie wie, że nie da się żyć bez korzeni.

Historie takie jak ta pozbawiają czytelniczego cynizmu. Ich gęstość treściowa i emocjonalna sprawia, że czyta się je z otwartym sercem i w sercu zostają.

Aleks Makulska · mar 2024 o 9:00 am

Mój ulubiony motyw „Wyspy zaginionych drzew” to przewijająca się przez całą fabułę miłość do natury. Delikatność i zrozumienia z jaką Elif Shafak pisze o wszystkich istotach (nawet komarzycy) bardzo mnie poruszyła.

„Na ziemi dręczonej konfliktami, niepewnością i rozlewem krwi każdy, kto nie koncentrował się wyłącznie na ludzkim cierpieniu, był oskarżany o obojętność i obrazoburstwo. Nie był to dobry czas ani miejsce, aby rozprawiać o roślinach i zwierzętach, o przyrodzie we wszystkich jej przejawach i całej glorii, i dlatego też Kostas Kazantzakis powoli zamknął się w sobie, wykrawając dla siebie wyspę na wyspie, pogrążając się w ciszy.”

Dla mnie magia opowieści snutej w „Wyspie” dzieje się również poza głównymi wątkami: w historii właścicieli cypryjskiej tawerny „Szczęśliwa figa”, we wspomnieniach i wierzeniach ciotki Ady, i w rozdziałach, których rolę narratorki przejmuje… drzewo figowe <3 .

Dodaj recenzję

Avatar placeholder