„Koronczarki” Angelici Lopes to osadzona na początku XX wieku w Brazylii saga łącząca siedem pokoleń kobiet nicią delikatnej koronki i historią zaszytą we wzorze ślubnej mantylki. Opowieść o sile kobiecej przyjaźni i walce o prawa kobiet w czasach, gdy każda forma sprzeciwu była aktem wielkiej odwagi.
Sertão, suchy nieprzyjazny krajobraz północno-wschodniej Brazylii, 1918 rok.
W na wskroś patriarchalnej społeczności obarczone klątwą kobiety z rodziny Flores są zdane wyłącznie na siebie, bo każdy mężczyzna, który pojawia się w ich życiu przedwcześnie umiera. Próbując znaleźć sposób na utrzymanie się zajmują się koronczarstwem. Z czasem z pozoru błahe zajęcie staje się dla nich nie tylko sposobem na przetrwanie, ale też formą komunikacji, cichego oporu i walki o swoją niezależność i bezpieczeństwo.
Niecałe sto lat później 18-letnia Alice odkrywa wyjątkowe dziedzictwo zaszyte we wzorze ślubnej mantylki przekazywanej kobietom w jej rodzinie od siedmiu pokoleń.
Na spotkaniu klubowym rozmawiałyśmy m.in. o tym, jak ważne są nawet najmniejsze akty sprzeciwu, żeby rozpocząć ZMIANĘ, i że mimo upływu ponad stu lat od historii opisanej w „Koronczarkach” (niestety) wciąż jesteśmy w stanie zrozumieć trudności, z którymi zmagały się bohaterki powieści. W trakcie dyskusji okazało się, że wiele z nas doświadczyło sytuacji zastraszania i zawstydzania, w których potrzebowałyśmy wsparcia i reakcji, i dobrze było poczuć, że nie jesteśmy w tych odczuciach same. Zastanawiałyśmy się, czy Eugenia miała w ogóle wybór, żeby wybrać inną drogę i czy zachowanie ciotki Firminy było w jakikolwiek sposób uzasadnione. Na koniec zgodziłyśmy się, że chciałybyśmy w końcu doczekać czasów, w których „nie będziemy musiały cały czas kombinować”, dopasowywać się i bać powrotów do domu po zmroku.
2 komentarze
Aleksandra Konstanciuk · lip 2024 o 9:10 pm
Losy kobiet utkane koronką, która przeplata się przyjaźnią, odwagą i wolnością.
Początek XX wieku w Brazylii, tragiczne losy kobiet, siedem pokoleń i jedna klątwa, która dla niektórych jest zbawieniem. Każdy mężczyzna z rodu Flores umiera w młodym wieku, przez co kobiety pozostawione same sobie muszą sobie radzić i wychodzi im to dobrze, mają większą swobodę, ale także nieprzychylne spojrzenia sąsiadów. Drugą przestrzenią czasową jest rok 2010 gdzie młoda Alice, poznaje historię swoich przodkiń i koronek. Dowiaduje się o sile jaka łączy ją w linii rodu i uczy się wykorzystać oraz podaje kod dalej.
Kod, jest tutaj bardzo istotnym elementem, szyfr zapisany w koronce, wiadomość przekazana w welonie, bolesna tajemnica skrywająca mroczną prawdę.
Przyjaciółka bohaterki – Eugenii wychodzi wbrew swojej woli za mąż w wieku 15 lat. Nie kocha tego mężczyzny, który znęca się nad nią fizycznie i psychicznie, więc z pomocą Ines rozpoczynają jej plan ucieczki.
„Koronczarki” to strony przepełnione wolnością o życiu na własnych warunkach, gdzie trzeba wykazać się odwagą i determinacją w zdobyciu pragnień. Angelica Lopes stworzyła kobiece postaci, które odegrały każda istotną rolę w fabule.
Przepięknie napisana historia, taka niepozorna, a zostawiła mnie bardzo rozemocjonowaną z własnymi przemyśleniami, ponieważ autorka wydobywa tak wiele sytuacji, które mnie irytują w społeczeństwie (scena z autobusu!), a przy tym pokazała jak kobiece wsparcie, dostrzeganie siebie, przyjaźń i pomoc, a czasami słowa dodające otuchy ratują życie i dają odwagę działać.
Mam ogromne szczęście otaczać się kobietami, na które mogę liczyć bez zawiści, z bezinteresowną pomocą, które zawsze dmuchają w skrzydła. Tego uczą nas niektóre bohaterki koronczarek, dlatego ta książką jest tak warta przeczytania. Jedyny żal, który ze mną pozostał to ten, że nie mogłam wtopić się w fabułę i pomóc Eugenii.
Aga Szukuć · wrz 2024 o 3:51 pm
Powieść „Koronczarki” autorstwa Angeliki Lopes przypomina nieco koronkę, głównie ze względu na swoją budowę. Na jej stronach przeplatają się losy kobiet z rodziny Flores, którym nie było dane się spotkać, a mimo to historia poprzednich pokoleń stanowi trzon tego, czego doświadczają współczesne Floresówny. Historia rozgrywa się w Brazylii, częściowo na początku XX wieku, a częściowo już w XXI wieku. Niestety powieść ta udowadnia, że z perspektywy kobiet zmiany w brazylijskim społeczeństwie zachodzą zbyt wolno.
Książka Lopes to opowieść o przyjaźni oraz walce kobiet o choćby odrobinę niezależności. Choć ciężko to sobie wyobrazić Brazylijki, które żyły nie tak dawno temu nie miały prawa nawet pomyśleć o rozwodzie, takie pojęcie w ogóle nie istniało jeszcze na początku ubiegłego stulecia. Z drugiej strony, współczesne mieszkanki Brazylii nadal muszę stawiać czoła przemocy i seksualizacji. Dlatego kobiety, które rzadko kiedy mogły liczyć na mężczyzn w swoim życiu, muszą wykazywać się nie lada pomysłowością, aby przetrwać w świecie, w którym karty rozdają faceci. A mężczyźni w powieści „Koronczarki” są większości albo nieobecni albo okrutni i rządni kontroli nad kobietami.
Lektura tej konkretnej książki przypomniała mi, jak ważna jest dyskusja na temat praw kobiet. Przypomniała mi także o sile kobiecej przyjaźni, która bywa silniejsza niż strach i konwenanse narzucane przez społeczeństwo. W „Koronczarkach” pojawia się motyw klątwy, ale tak naprawdę dla bohaterek tej powieści największą klątwą i przekleństwem było urodzenie się kobietą w tej szerokości geograficznej.
„Koronczarki” zaciekawiły mnie swoją strukturą, tematyką oraz tym, że miałam okazję przenieść się do (nadal egzotycznej dla polskiego czytelnika) Brazylii. Jednak czytając czułam, że bohaterki mogłyby być bardziej dopracowane, a pewne wątki nie były do końca jasne (przynajmniej dla mnie). Powieść jest po prostu za krótka w stosunku do historii, którą chcę opowiedzieć. Być może wynika to z faktu, iż Angelika Lopes na co dzień pisze scenariusze do telenoweli, co daje jej zdecydowanie więcej możliwości do stopniowego rozbudowywania bohaterów i ich indywidualnych historii wraz z upływem czasu.