„Dopóki rosną cytrynowe drzewa” Zoulfy Kataouh to osadzona w dramatycznych realiach syryjskiej wojny domowej opowieść o pogrzebanych marzeniach, odwadze i najtrudniejszych decyzjach. Przejmująca historia o życiu w cieniu codziennego zagrożenia obnażająca okrucieństwo współczesnych działań wojennych. Historia o tych, którzy zostają zmuszeni, by opuścić swój dom.

Salama ma 18 lat, za sobą rok studiów farmaceutycznych, a w planach magisterkę z fitoterapii. Chce podróżować, zbierać rośliny i kwiaty lecznicze z całego świata, i napisać magiczną książkę dla dzieci. Jej brat właśnie ożenił się z Laylą, najlepszą przyjaciółką Salamy, a ona sama nie może doczekać się tajemniczej randki z nieznajomym, którą zaplanowała dla niej mama.

Ale wybucha wojenne piekło.

Świat Salamy rozpada się od pocisków snajperów i bomb zrzucanych z samolotów, Jej dom zostaje zrównany z ziemią, a brat i ojciec znikają bez śladu. Dziewczyna zaczyna pracę w lokalnym szpitalu, operuje, zaszywa rany, ratuje życia. Po pracy wraca do mieszkania w podziurawionym od kul bloku, do Layli, która nosi pod sercem dziecko jej brata. A w myślach wciąż waży najtrudniejszą z decyzji: zostać i pomagać ofiarom konfliktu, czy uciec z Syrii, by ocalić siebie i Layla?

Na spotkaniu klubowym rozmawiałyśmy o strachu i o tym, jak wpływa na Salamę i na jej decyzję. Zgodziłyśmy się, że postać Khawfa została świetnie przemyślana i wzbogaca fabułę. Zastanawiałyśmy się również, czy zakwalifikowanie „Dopóki rosną cytrynowe drzewa” Zoulfy Kataouh do literatury młodzieżowej jest zasadne i jak mogą odebrać ją młode czytelniczki i czytelnicy.

Wydawnictwo We Need YA

Kategorie: 2024

4 komentarze

Aleksandra Konstanciuk · maj 2024 o 5:46 pm

Powieść Zoulfy Katouh pachnie cytrynową lemoniadą wypijaną w gorący dzień. Jednak im więcej pijemy (czytamy) to nasze gardła mocniej się ściskają, a gorzkość treści ciśnie łzy do oczu.
Salama była studentką farmacji w Syrii, miała rodziców, brata i bratową, która była jej najbliższą przyjaciółką. Miała marzenia i pasje, plany na przyszłość i wspaniałą teraźniejszość, aż nadeszła wojna. Teraz jej głownym zajęciem jest bycie wolantariuszką w szpitalu i ochrona swojej ciężarnej bratowej, robi to chociaż na każdym kroku towarzyszy jej Strach. W tej codzienności jednak odnajduje ona piękno, które było jej przeznaczone. Kenan z rodzeństwem staje na jej drodze pomagając w podjęciu naprawde trudnej decyzji.

„W życiu nie chodzi tylko o to, żeby przetrwać”.

„Dopóki rosną cytrynowe drzewa” jest historią osób, które zostały zmuszone by opuścić swój dom – tak nam daje do zrozumienia autorka i w stosunku do tej powieści jest to całkowita prawda, widzimy to na stronach książki bo sytuacje są na tle historycznym. Jak emocje, traumy, PTSD, przemoc i terror dziejący się na naszych oczach. Książka bardzo ważna, choć w paru momentach szczypałam się w rękę przypominając sobie, że czytam gatunek young adult to zdecydowanie wątki historyczne i więzy rodzinne wyciskały mi łzy z oczu. Bardzo podobali mi się wykreowani bohaterowie, a plot twist rzucił na kolana. Młodzi ludzie, okradzeni z życia o jakim marzyli, którzy przyciśnięci do muru podejmują decyzje jakich żadne z nas nie chciałoby podejmować. No bo reszta świata żyje dalej, radzi sobie codziennie nie myśląc o ludziach i uchodźcach z innego miejsca na mapie.

Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać „Dopóki rosną cytrynowe drzewa” w ramach książki kwietnia Klubu Czułej Czytelniczki, i szczerze gratuluję autorce w powieści tak mocnego i szerokiego otwierania oczu wszystkim czytelnikom.

Polecam, by wiedzieć.

Sandra Solińska · maj 2024 o 10:52 am

„Na to samo niebo patrzą ludzie w innych krajach. Z tą różnicą, że my przyglądamy się mu z ukrycia, nie wiedząc, czy kolejny oddech nie będzie jednocześnie ostatnim, a oni robią to, leżąc bezpiecznie w swoich łóżkach, nie martwiąc się, że cokolwiek zaburzy ich błogi sen.”

Są takie książki, po lekturze których jeszcze bardziej cieszycie się tym, co macie. Tym, że może nie stać Was na każdą rzecz, którą sobie wymarzycie, ale na głowę nie lecą Wam bomby. Nie musicie uciekać z kraju, który od dziecka był Waszym domem. Nie zastanawiacie się, co zrobić, żeby do tego samego przekonać bliskich, bo boicie się ich stracić. Nie męczy Was poczucie winy, że Wasze matki zginęły z rąk snajperów, kiedy szliście razem po zakupy. Albo że ojcowie wyszli bronić rewolucji i już nigdy nie wrócili. Możecie cieszyć się tym, że w Waszym domu działa ogrzewanie, macie bieżącą wodę, ciepłe koce, a w podłodze nie zieje wyrwa, przez którą do środka wpada mróz.

Z tym borykają się ludzie w Syrii, w której od 2011 roku toczy się wojna domowa. I właśnie te wydarzenia są kanwą dla historii Salamy i Kenana – dwojga młodych ludzi, których plany na życie stają na głowie, kiedy wybucha powstanie przeciw dyktatorskiej władzy. Zamiast kończyć studia farmaceutyczne, Salama – zmuszona przez okoliczności – zostaje pełnoetatową lekarką w szpitalu w Hims, by ratować ofiary ataków bombowych i snajperów. Poświęca się temu z całych sił, próbując jednocześnie zdławić poczucie winy z powodu niewypełnionych obietnic złożonych bratu.

„Dopóki rosną cytrynowe drzewa” to jednak powieść pełna nadziei. Bo mimo otaczającej ich wojny, pomimo wszelkich przeciwności, strachu i poczucia winy, bohaterowie Zoulfy Katouh wciąż potrafią marzyć i kochać. Dostrzegają szczęście wśród gruzów ich świata i znajdują radość w samej obecności kogoś, na kogo mogą liczyć. To, oczywiście, opowieść także o traumie i o dokonywaniu ciężkich wyborów, ale nie sposób pominąć tej ogromnej dawki nadziei, jaką niesie historia Salamy i Kenana.

Sonia Zając · maj 2024 o 1:16 pm

Przyczyny, przebieg, skutki. Najważniejsze daty i nazwiska.

Takiej historii uczyłam się w szkole.

Czym tak naprawdę jest wojna? Co ze sobą niesie?

Czy to tylko ciąg liczb trudnych do pojęcia? Daty bitew odbytych w miejscach, których nie potrafimy zlokalizować? Kilka nazwisk bohaterów, którzy oddali życie za ojczyznę?

Podręczniki nie opisywały losów zwykłych ludzi. Ich mikrohistorii. Tego, jak potworności wojny determinują ich życie.

Zoulfy Katouh w swojej debiutanckiej powieści oddaje głos codziennym ofiarom konfliktu zbrojnego w Syrii. Zwykłym obywatelom, którzy z dnia na dzień, bez swojej zgody, stracili wszystko. Bliskich, marzenia, prawo do decydowania o sobie i bezpieczeństwo. Teraz muszą nauczyć się żyć w nowej, dramatycznej rzeczywistości.

Poznajemy Salamę – 19-letnią studentkę farmacji, która przerywa studia i jako wolontariuszka ratuje w lokalnym szpitalu rannych Syryjczyków i Syryjki. W trakcie pracy poznaje Kaleba. Młodego chłopaka, który marzył, żeby tworzyć animacje. Tymczasem filmuje wydarzenia wojenne i pokazuje światu z czym mierzą się codziennie mieszkańcy jego kraju.

Mimo ciągłego strachu, borykania się z traumą, głodem, żałobą i ciągłą niepewnością bohaterowie starają się żyć. Walczą o kraj, w którym się wychowali, ale też o siebie i swoich najbliższych. Są w tym wszystkim bardzo ludzcy. Wahają się w swoich decyzjach, popełniają błędy, czasem przekraczają pewne granice.

Autorka doskonale prowadzi czytelnika przez te wewnętrzne rozterki swoich postaci. Odczarowuje wyidealizowany mit bezwarunkowego patriotyzmu, w którym nie liczy się nic poza ojczyzną. Zoulfy Katouh stawia ważne pytania. Czy faktycznie, w realnym świecie, każdy tak łatwo podejmuje decyzję, żeby poświęcić swoje życie albo życie najbliższych? Co jest ważniejsze-miłość do kraju czy rodzina? Czym jest moralność i bohaterstwo, kiedy na twoją głowę spadają bomby?

Książka skłania do myślenia, łamie serce i nie raz ściska za gardło. Z drugiej strony to przepiękna historia o sile miłości i relacji. Autorka daje czytelnikowi nadzieję. Pokazuje, że nawet kiedy świat rozpada się na kawałki jest w nim miejsce na marzenia, śmiech, dążenie do szczęścia i odrobinę normalności.

Powieść Zoulfy Katouh to ważna i potrzebna lektura. W Europie wciąż zbyt mało wiemy o tym, z czym od lat mierzą się obywatele i obywatelki Syrii. Warto odrobić tę lekcję czytając “Dopóki rosną cytrynowe drzewa”.

Anna Jadwiga Matelska · maj 2024 o 10:21 pm

Wojna w Syrii i Young Adult, czy to połączenie ma sens? O dziwo, książka Katouh jest w pewien sposób spójna. ⁣

Bohaterowie są młodzi i pełni nadziei, mimo szalejącej wokół wojennej tragedii. Wrażliwym czytelnikom odradzam lekturę z uwagi na bardzo dosadne opisy krzywd, w tym m.in. śmierć noworodków, rozdzielanie rodzin, gw@łty na cywilach. Książka ma kategorię 14+, ale ja bym ją wrzuciła raczej do 16+. Choć z drugiej strony pamiętam, że jak byłam nastolatką, to mogłam czytać najgorsze okropieństwa bez mrugnięcia okiem, dopiero na „starość” zrobiłam się nadwrażliwa.⁣

Na tle tych dramatów rozwija się wielki romans – głównej bohaterki Salamy, wolontariuszki w szpitalu i Kenana, młodego youtubera próbującego opowiedzieć światu o syryjskiej rewolucji. W tym wątku zapewne najbardziej wychodzi „młodzieżowość” książki, jest on dość prosty i może wyglądać naiwnie, ale czy nie znamy podobnych historii miłosnych np. z okresu Powstania Warszawskiego?⁣

Najdojrzalej wybrzmiały dwa motywy. Po pierwsze – temat zdrowia psychicznego, radzenia sobie z traumą i ze strachem – autorka sięgnęła po dość niekonwencjonalne środki i wyszło ciekawie. ⁣

Po drugie – motyw uchodźstwa i rozterek nad tym, czy uciekać z kraju.”Nikt nie wsiada do chyboczącej się na falach łodzi z zamiarem pokonania w niej morza, jeśli ma inny wybór” – banalne, ale myślę, że wciąż warto o tym przypominać w dobie nagonki na uchodźców i islamofobii. Bardzo mnie cieszy, że taka tematyka pojawia się w młodzieżówce.⁣

Mimo niedoborów warsztatowych (czuć że autorka jest debiutantką), z uwagi na temat i przesłanie daję „Cytrynom” 4/5 ⭐⭐⭐⭐⁣

Dodaj recenzję

Avatar placeholder