Z moich notatek: kocham powieści Taylor, ale z tą jakoś mi nie po drodze, chociaż nie umiem powiedzieć dlaczego.
Joan szkoli się na astronautkę w elitarnym programie NASA. Jest sumienna, obowiązkowa, doskonała z matmy, świetnie zna się na gwiazdach i… nigdy nie była zakochana.
Do tego łączy ją skomplikowana relacja z siostrą, która zaszła w niechcianą ciążę i wychowuje córkę z DUŻĄ pomocą (i zaangażowaniem!) Joan.
Jak łatwo się domyślić wszystko zacznie się zmieniać, gdy serce Joan zabije szybciej dla nieoczywistej osoby.
Niby fajnie, ale jednak coś nie tak.
Chciałabym chyba trochę więcej NASA? Jakieś odcienie szarości Joan? Może więcej o postaciach innych osób uczestniczących w szkoleniu? No i nie czułam klimatu lat ’80-tych, a bardzo na to liczyłam.
Ale początek – w punkt!!
Trochę smuteczek, że reszta mi nie do końca podeszła.