Z moich notatek: intymna powieść o szukaniu swojej tożsamości, podobna stylem do klubowych „Pestek”.
Ostatnio przeczytałam dwie książki o dorastaniu w latach 90-tych i wzbudziły we mnie skrajne uczucia, chociaż żadna nie jest bliska moim doświadczeniom.
Przez debiut Kingi przepłynęłam, byłam poruszona i smutna. W krótkich rozdziałach poznałam bohaterkę dorastającą na wsi w bardzo religijnej rodzinie, która czuje się nieswojo w swoim ciele. Pierwszy rozdział i ten o rajstopach i apelu zapamiętam na długo.
Natomiast „Rybie oko” Dominiki Słowik mnie rozczarowało. Czytałam, bo wciąż czekałam, że coś mnie ruszy. Ale zupełnie nie poczułam tej historii i niczego z niej nie wyniosłam. Miałam wrażenie, że jest bardzo instagramowa, nastawiona na obrazy i powierzchowne emocje, bez wchodzenia głębiej w relacje matka-córka. Czegoś mi zabrakło.