Jedna z najdziwniejszych książek jakie czytałam. Niby nie powinna mi się podobać, bo akcja rozwija się dość wolno, a klimat przypomina filmy Hitchcocka i stare, klasyczne kryminały, za którymi nie przepadam, a jednak nie mogłam się od niej oderwać.

Pani March wiedzie spokojne i dostojne życie w eleganckiej nowojorskiej dzielnicy u boku męża, znanego pisarza George’a, który właśnie wydał swoją najlepszą powieść. Jej wyreżyserowany świat działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Aż tu nagle – trrrrach! Właścicielka ulubionej francuskiej cukierni pani March sugeruje, że główna bohaterka najnowszej powieści Georga – Johanna, odrażająca dziwka “z którą nikt nie chce sypiać” – na sto pro została stworzona przez George’a na jej podobieństwo! NA PO-DO-BIEŃ-STWO PANI MARCH!!

<chwila, żeby złapać się za perły>

“Ale JAK TO.” zapytasz i to samo pytanie zadaje sobie również pani March.

Świat wokół niej zaczyna pękać, a przez coraz szersze szczeliny przedostają się szepty, złośliwe komentarze i plotki. WSZYSCY WIEDZĄ. Pani March z każdym dniem utwierdza się w przekonaniu, że George chciał ją poniżyć. A gdy w materiałach, które gromadził do książki znajduje wycinek z gazety o poszukiwaniach zaginionej dziewczyny dodatkowo dochodzi do wniosku, że mąż nie tylko chciał zniszczyć ją, panią March, ale że również jest zamieszany w zabójstwo.

MindFuck.

Ale na maksa wciągający,

Uwaga – nie czytaj, jeśli wkurza Cię to, ile razy użyłam zwrotu “pani March”, bo imię pani March poznajemy dopiero w ostatnim zdaniu powieści.

Kategorie: Półka Aleks