Meredith od ponad trzech lat nie wychodzi z domu.
Ma zdalną pracę, zakupy robi przez Internet, kocha układać puzzle i piec. Regularnie odwiedza ją przyjaciółka z dziećmi, a towarzystwa dotrzymuje ukochany kot.
Jak dla mnie – miodzio życie.
Ale jednak nic nie dzieje się bez przyczyny, więc w kolejnych rozdziałach cofamy się w czasie, żeby zrozumieć co kryje się za decyzją Meredith.
„Nie jesteś sama” to słodko-gorzka historia o zmaganiu się z depresją i uzdrawiającej sile przyjaźni. Podnosząca na duchu, mimo ciężaru doświadczeń, o których opowiada.
Dlatego właśnie wiązałam z nią duże oczekiwania, wydawała mi się idealna do Klubu. Niestety niektórym wątkom zabrakło głębi, a że od klubowych książek wymagam zawsze trochę więcej Merdith ląduje w zestawieniu „Z mojej półki” a nie w klubie.